Koniec kursu za progiem. Większość uczestników opuszcza Hangzhou tuż po jego zakończeniu – część rusza zwiedzać, większość wraca do domu. Długo wahałem się, czy ruszyć w jakąś daleką trasę, np. do środkowych Chin i z powrotem, czy pozostać w szeroko pojętej okolicy, za to zwiedzić ją w miarę dokładnie.
Ostatecznie zadecydowało to, że nie chcę przez dwa tygodnie włóczyć się po Chinach samemu, a jedyną osobą z kompatybilnymi planami okazał się Jan. Wspólnie pojedziemy na północ, spędzimy dwa dni w Suzhou (w którym trzy lata temu spędziłem pół dnia) i kolejne trzy dni w Nanjingu. Potem pojedziemy we własne strony, Jan do Pekinu a ja – z powrotem na południe, może do prowincji Fujian, by przez kolejny tydzień włóczyć się po Chinach samemu.
Ale to dopiero w poniedziałek. Przed nami ostatni weekend w Hangzhou (tym razem naprawdę ostatni).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
A może odwiedzisz swoich studentów w Foshan, czy to za daleko.
T.
właśnie! z pewnością tęsknisz za Fuksją!
k ;-)
Prześlij komentarz