sobota, 11 sierpnia 2012

Road trip, część druga

Zostawiliśmy Miami za sobą. Dziś nocujemy w Tampie, jakieś trzysta mil dalej (a bliżej Nowego Orleanu, do którego chcemy dotrzeć pojutrze).
Droga do Tampy byłaby przyjemna, gdyby nie burze i ulewy, w które raz po raz wjeżdżaliśmy. To właściwie jedyny problem podczas jazdy - drogi są niezłe, samochód z automatyczną skrzynią biegów i funkcją utrzymywania prędkości (cruise control) właściwie prowadzi się sam... I tylko kiedy sznur samochodów wjeżdża w ścianę deszczu nagle trzeba zwolnić do trzydziestu kilometrów na godzinę i turlać się w tym tempie dopóki nie wyjedzie się spod chmury.

Tampę krótko zwiedziliśmy z samochodu Roba, naszego gospodarza. Zdjęć nie będzie, bo zza szyby nic nie wyszło.

Brak komentarzy: