sobota, 4 sierpnia 2012

Filadelfia - fotostory

Filadelfia jest fantastyczna - jest tu sporo amerykańskiej historii, opakowanej w ładne, osiemnastowieczne budynki, dużo zieleni, mnóstwo studentów (jest tu chyba z sześć uniwersytetów) i zaskakująco dużo wzmianek o Polsce (dom, w którym mieszkał Kościuszko, Centrum Kultury Polskiej, Filadelfia jest "siostrzanym miastem" Torunia, etc.). Są tu też schody, po których biegał Rocky.

Spędziliśmy tu dwa dni - głównie przemierzając na piechotę centrum i historyczną część miasta. Jak to ujął nasz gospodarz, Ian* - "zachodnia Filadelfia to zła część miasta, lepiej nie zapuszczać się również za daleko na północ. Na południe też nie." A od wschodu jest rzeka.

A jutro bierzemy samochód, uczymy się obsługiwać automatyczną skrzynię biegów i jedziemy na południe.

*- wspominany już na blogu, poznaliśmy się w zeszłym roku w Hangzhou.



 Oko w oko z Benjaminem Franklinem.

 Independence Hall, gdzie napisano Deklarację Niepodległości.





 Gigantyczna, pokrywająca cały budynek mozaika
jakiegoś szalonego artysty.

 Bez tytułu (autoportret).





 Loża masonów, vis a vis ratusza.

 A to ratusz właśnie.


 



Tradycyjny filadelfijski cheese steak.
Samo zdrowie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

"Autoportret" jest od dziś moim ulubionym tworem artystycznym ;) To pisałam ja, Anita