piątek, 24 sierpnia 2012

Boston

Wypad do Bostonu był bardzo udany. Miasto jest bardzo przyjemne. Na każdym kroku podkreśla swoją historię, ale jest pełne życia. No i ma wijące się i przecinające pod różnymi kątami ulice, co jest miłą odmianą po tych wszystkich nudnych, zbudowanych na siatce miastach.

Poza tym trafiliśmy na świetną pogodę i mieliśmy fajnego gospodarza, lekarza-programistę pracującego dla WHO. Pomógł nam się zorientować w terenie i nawet pożyczył karnet do metra. Nie mogliśmy trafić lepiej. I tylko droga powrotna się nie udała - najpierw autokar się po prostu spóźnił, tuż za Bostonem gwałtownie zahamował, zrzucając starszą pasażerkę z fotela i musieliśmy czekać na pogotowie (nic się jej nie stało) a potem prozaicznie utknął w korku. Powrót do Nowego Jorku zajął niemal dwa razy tyle, ile miał.



 

















Brak komentarzy: