Voodoo występuje tu w różnych postaciach - są sklepiki oznaczone mniej lub bardziej mistycznymi symbolami, sprzedające magiczne składniki. Gdzie indziej wśród gadżetów dla turystów są pluszowe laleczki voodoo i plastikowe czaszki. Ale jest też grób Marie Laveau, XIX-wiecznej "królowej voodoo", i drobne dary, składane przy nim przez ludzi liczących na nadnaturalną interwencję.
I jest tutejsze jedzenie. Nie wiem, ile voodoo wymaga jego przygotowanie, ale jest pyszne.
Hipsterskie okulary z wąsem.
Maski karnawałowe.
Koszulki ze wzorami na bazie fleur-de-lis, symbolu Nowego Orleanu.
Najciekawsza pozycja w menu: deserowe ciastka z bekonem.
Nie zaryzykowaliśmy.
1 komentarz:
Chlopaki, a kiedy zawitacie do mnie w Arlington? Tak jak wspomnialem, czekam z kolacja dzis w piatek, pewnie gdzies po 6-tej. Dajcie znac jak najszybciej, dzwoniac najlepiej do domu.
Krzysztof B, Arlington, Virginia
Prześlij komentarz