Wczoraj wybraliśmy się na safari na mokradła Everglades. Można je ugryźć z wielu stron - wjechać do samego parku narodowego lub skorzystać z jakiejś turystycznej oferty. Wybraliśmy tę drugą opcję i pojechaliśmy do miejsca polecanego przez naszego gospodarza, gdzie w programie mieliśmy krótki rejs śmigaczem bagiennym, dłuższą przejażdżkę łazikiem bagiennym oraz różne pokazy lokalnej fauny. I nie tylko lokalnej, bo twórcy tego parku wykoncypowali, żeby wpuścić tam azjatyckie bawoły, indyjskie antylopy i afrykańskie strusie, co trochę zniekształca obraz samych Everglades, ale przynajmniej jest na co popatrzeć.
No i udało nam się zobaczyć aligatory. Jednego podczas safari i trzy w rowie przy drodze prowadzącej przez bagna na safari.
Sęp w locie.
Na tym obrazku jest aligator.
Fretka.
Mrówkojad (nietutejszy).
I jeszcze pocztówki z Miami, tym razem - Mała Hawana:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz