poniedziałek, 20 sierpnia 2012

4269,9...

...czyli Road trip, część ostatnia.

Wyjechaliśmy rano z Waszyngtonu, w południe oddaliśmy Aveo w Filadelfii a późnym popołudniem byliśmy w Nowym Jorku.

Aveo zwróciliśmy z czterema tysiącami, dwieście sześćdziesięcioma dziewięcioma i dziewięcioma dziesiątymi mili na liczniku. 4269,9 mil - 6871,8 kilometrów - w 15 dni. Z tego 4 dni polegały tylko na przejechaniu z punktu A do punktu B, bez jakiegokolwiek zwiedzania, a przez 2 dni - trzeci dzień w Nowym Orleanie i dzień w Waszyngtonie - w ogóle nie ruszaliśmy samochodu.

W tym czasie poruszaliśmy się ze średnią prędkością 19 kilometrów na godzinę, i to bez uwzględnienia odległości przebytych na piechotę lub innymi środkami transportu.

Sens tego wywodu jest taki: to była długa i daleka podróż, jesteśmy zmęczeni. Mamy jeszcze pełne pięć dni do wylotu i jeszcze nie wiemy, co z nimi zrobimy. Może będziemy wykańczać Nowy Jork, zwiedzając miejsca, na które nie starczyło nam wcześniej czasu. Może udamy się do Bostonu. Choć gdybym miał podjąć decyzję w tym momencie, to chciałbym po prostu posiedzieć i odpocząć. Co pewnie do jutra mi się znudzi.

Brak komentarzy: