Co swój urok mogłoby mieć - gdyby nie to, że na naszej ulicy te stare budynki są wyburzane a cała reszta jest koszmarnie zaniedbana.
Hotel za to - mimo drobnych zgrzytów - jest wcale sympatyczny.
Nazywa się Magnificent International Hotel. Dla znajomych - Le Magnifique.
W ogrodzie czapla* kuma się ze smokiem... ->
Ogród wcale ładny - pech chciał, że część zabudowań restaurowali a do altanki z widokiem na skałki (stanowiące główną atrakcję**) nie wpuszczano...
Wieczorem mama z babcią przejechały się Nanjing Road turystyczną kolejką a ja z Karoliną odbyliśmy kolejny spacer wzdłuż rzeki. Uczucie było zgoła biblijne - kiedy szliśmy rozstępowało się przed nami morze Chińczyków...
Ogólnie rzecz biorąc Szanghaj jest miastem kontrastów.

Co prawda biznesmeni działają na okrągło...***

...i jak grzyby po deszczu wyrastają markowe sklepy...

...ale wszędzie widać symbole komunistycznego reżimu.

Co prawda biznesmeni działają na okrągło...***
...i jak grzyby po deszczu wyrastają markowe sklepy...
...ale wszędzie widać symbole komunistycznego reżimu.
*- nie wiem, co to za ptak. Ale prawie na pewno jest ptakiem wodnym. Albo brodzącym. Długa szyja, długi, szpicowaty dziób - na mój gust poluje nim na ryby.
**- bo to skalny ogród był. W sensie - aranżacja skał wokół oczka wodnego jest ważniejsza od tego, co rośnie dookoła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz