Wybraliśmy się do Pałacu Letniego - niegdyś umieszczonej poza miastem letniej rezydencji cesarskiej, na obrzeżach dzisiejszego Pekinu. Składa się z dzięsiątków mniejszych lub większych pawilonów, pałacyków i altanek rozrzuconych dookoła jeziora Kunming, sztucznie zresztą powiększonego i pogłębionego w XVIII na zlecenie cesarza Qianlonga.
Europejczycy pojawiają się w historii Pałacu w czasie Drugiej Wojny Opiumowej, kiedy to angielskie i francuskie wojska złupiły i puściły z dymem część zabudowań. Pałace odbudowała cesarzowa Cixi w 1888 za pieniądze przeznaczone na wzmocnienie chińskiej marynarki. Lonely Planet nie informuje, co marynarka na to...
Potem cudzoziemcy jeszcze raz go spustoszyli, jeszcze raz go odnowiono, potem stał zaniedbany, potem... i tak dalej.
Imponuje rozmachem - teren usiany tymi wszystkimi budowlami jest ogromny - a poza tym jest po prostu piękny. Nawet oglądany przez smog i ponad głowami setek turystów robi wrażenie.
Turystów zresztą próbowaliśmy uniknąć wynajmując rower wodny i przepływając między głównymi atrakcjami jeziorem ale sztywno trzymający się reguł Chińczycy nie pozwalali przybić do przystani innej, niż macierzysta. Pech - ale i tak było miło.
Rodzinne zwiedzanie Pekinu, dzień szósty:
Zaliczywszy główne atrakcje historyczne Pekinu - oraz obejrzawszy olimpijskie Gniazdo zza otaczającej je siatki - wybraliśmy się na podziwianie chińskiej sztuki współczesnej w Strefie Artystycznej 798 - dawnym terenie fabrycznym przekazanym artystom, usianym dziesiątkami galerii. Była to moja trzecia wizyta w tym miejscu ale jako, że wystawy są cyklicznie zmieniane to nie byłem narażony na nudę.
Opisywanie wszystkich obejrzanych wystaw z osobna mija się z celem, napiszę więc tylko, że SA 798 bardzo pozytywnie zaskoczyła towarzyszący mi tercet. Czy była to fascynacja sztuką czy designerskimi sklepikami odzieżowymi* - nie wiem, zresztą ponoć to drugie to też sztuka, tyle, że użytkowa. Dość powiedzieć, że spędziliśmy tam większość dnia a pewnie moglibyśmy zostać i dłużej.
Rodzinne zwiedzanie Chin, dzień siódmy:
Bagaże spakowane, bilety w garści. Dzisiaj przenosimy się do Qingdao.
*- przyznaję, że i ja więcej uwagi niż galeriom poświęcałem paru mijanym po drodze księgarenkom. Księgozbiory prezentowały się... eklektycznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz