Nie, żebym narzekał - pogoda była ładna, w tej okolicy ulice są niewielkie, zabudowa jedno-dwupiętrowa, nierzadko kolonialna...
Miło.
Ostatecznie znalazłem deptak, przekonałem się po raz kolejny, że nie ma tam obcojęzycznej księgarni opisanej w Lonely Planet (kiedyś może i była, teraz w tym budynku jest apteka), odpędziłem z tuzin Chińczyków pytających, czy chcę kupić zegarek i wróciłem pod katedrę.
Wybudowana między 1863 a 1888, zaprojektowana w stylu neogotyckim przez francuskiego architekta, pasuje do większości otoczenia jak pięść do nosa - przy czym większość otoczenia składa się z jednej lub dwóch podstawówek i blokowiska.
W katedrze odbywają się regularnie nabożeństwa i chyba przez to nie jest regularną atrakcją turystyczną - Chińczyk przy bramie czegoś ode mnie chciał, wskazywał na tabliczkę z której niczego wyczytać nie mogłem bo w całości po chińsku była... Ostatecznie mnie wpuścił ale nadal nie wiem, o co mu chodziło.
Sama katedra jest wprawdzie imponująca - zastanawiam się, jakie wrażenie robiła na Chińczykach kiedy ją budowano - ale po długim spacerze już nie miałem wystarczająco wiele zapału, by się nią odpowiednio zachwycić.
Zaciekawiła mnie za to grupka Afro-Kantończyków która rozsiadła się koło wejścia, otaczając jednego z nich, który leniwie pogrywał na perkusji. Kto wie, może od czasu do czasu mszę jakimś soulem urozmaicają?
Miło.
Ostatecznie znalazłem deptak, przekonałem się po raz kolejny, że nie ma tam obcojęzycznej księgarni opisanej w Lonely Planet (kiedyś może i była, teraz w tym budynku jest apteka), odpędziłem z tuzin Chińczyków pytających, czy chcę kupić zegarek i wróciłem pod katedrę.
W katedrze odbywają się regularnie nabożeństwa i chyba przez to nie jest regularną atrakcją turystyczną - Chińczyk przy bramie czegoś ode mnie chciał, wskazywał na tabliczkę z której niczego wyczytać nie mogłem bo w całości po chińsku była... Ostatecznie mnie wpuścił ale nadal nie wiem, o co mu chodziło.
Sama katedra jest wprawdzie imponująca - zastanawiam się, jakie wrażenie robiła na Chińczykach kiedy ją budowano - ale po długim spacerze już nie miałem wystarczająco wiele zapału, by się nią odpowiednio zachwycić.
Zaciekawiła mnie za to grupka Afro-Kantończyków która rozsiadła się koło wejścia, otaczając jednego z nich, który leniwie pogrywał na perkusji. Kto wie, może od czasu do czasu mszę jakimś soulem urozmaicają?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz