W nocy ze środy na czwartek, trochę przed pierwszą, miało miejsce moje pierwsze trzęsienie ziemi. Epicentrum znajdowało się na morzu, trochę na południe od Tajwanu. W Kaohsiung było odczuwalne z siłą trzech stopni. Akurat byłem pod prysznicem. Podłoga zaczęła się trząść, trzaskały drzwi od toalet i drugiego prysznica - scena jak z filmu o duchach. Po kilku sekundach było po wszystkim.
Przed chwilą zajrzałem na oficjalną stronę tajwańskiego rządu dotyczącą trzęsień. Najwyraźniej od mojego przylotu kilka było zarejestrowanych w Kaohsiungu, ale były to drgania odczuwalne tylko przez koty i sejsmografy, więc się nie liczą - dzisiaj przeżyłem swoje pierwsze trzęsienie ziemi.
W okręgu Hualien w północno-zachodniej części wyspy mają po kilka takich wstrząsów tygodniowo.
Z innych informacji - w sobotę wybieram się do Tajpej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Tylko Dziadkom się nie chwal tym trzęsieniem bo każą ci wracać!
A w razie wybuchu wulkanu pamiętaj żeby położyć się głową w stronę wybuchu i przykryć gazetą!
k
p.s. nie pamiętam dlaczego swoje konto nazwałem Hans. To było dawno ;-)
Prawdopodobnie pod wpływem uroku postaci Hansa Klossa.
T.
Prześlij komentarz