Wypożyczyłem dzisiaj skuter. 1200 dolarów za trzy i pół dnia - 120 złotych. Niby niewiele, ale kiedy pomyślę, że dotąd wydawałem dziennie może 20 złotych mam wrażenie, że pieniądze zaczęły przeciekać mi przez palce.
Chcemy ruszyć jutro bladym świtem do Kending, miejscowości na południowym krańcu wyspy. To około 100 kilometrów od Kaohsiungu.
Żeby nie rzucać się od razu na głęboką wodę - od mojego jeżdżenia skuterem po Yangshuo minęło bądź co bądź półtora roku - objechaliśmy dzisiaj miasto. Swoją drogą, kiedy siądzie się za kierownicą skutera miasto znacznie maleje. Błyskawicznie przecięliśmy rzekę Ai i znaleźliśmy się na wzgórzach na zachodnim skraju miasta. Pojeździliśmy jakieś dwie godziny i wróciliśmy. Po drodze zatankowałem - benzyna kosztuje tu trochę ponad 20 dolarów tajwańskich za litr. Głowa mojej "host family" narzekała, że strasznie drogo.
Dłuższy tekst, opisujący naszą wyprawę, pojawi się w poniedziałek lub we wtorek. Na razie tylko trzy obrazki:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
no i jak bylo, jak bylo?
jestem w wawie juz~~ i po wszystkich egzaminach (uffff) a teraz siedze w pracy i jak widac bardzo bardzo zajeta jestem, kkkk~
Prześlij komentarz