wtorek, 6 maja 2008

Wiza Schrodingera

Moja ostatnia wiza straciła ważność 30 kwietnia. 1 maja zaczął się długi weekend, nikt nie pracował, pracownicy urzędu imigracyjnego również. Gdzieś w siedzibie urzędu leżał mój paszport, w którym być może tkwiła nowa wiza. Ze względu na kwanty można powiedzieć, że - poprzez superpozycję - przebywałem w Chinach jednocześnie legalnie i nielegalnie.
Podsumowując, przez ostatni tydzień czułem się jak kot Schrodingera... z tą różnicą, że kot przynajmniej wie, czy jest martwy czy tylko bardzo wściekły.*

Dopiero dzisiaj dostałem do swoich rąk paszport i - poprzez obserwację - udowodniłem, że przebywam w Chinach legalnie. Mam wizę do końca lipca.
Sukces.

Z innych wieści - w sobotę jadę z klasą na Wielki Mur, odcinek najbliżej Tianjinu. Co prawda Mur wygląda mniej więcej tak samo na całej swojej imponującej długości ale co tam. Do trzech razy sztuka.
Poza tym będzie okazja spędzić trochę czasu ze znajomymi i nauczycielami poza klasą.

Od lewej: Mei laoshi (nauczycielka), Thiago (Brazylijczyk, 28l.) i Kostja (Rosjanin, 20l.)

Z zupełnie innej beczki: Neil jutro żegna rodziców. Wracają do Niemiec. Wczoraj wpadli do akademika na studencki obiad (czyt. koreańskie na telefon).



*- o kocie Schrodingera można poczytać np tu.
A stan "bardzo wściekły" wziąłem z pratchettowej interpretacji eksperymentu.

Brak komentarzy: