poniedziałek, 19 maja 2008

Setny wpis!

W sobotę wraz z francuskim Kanadyjczykiem Ivanem oraz Kostją wybraliśmy się do lunaparku. Głównym powodem było to, że żaden z nas nie był w lunaparku od dość dawna. W moim wypadku chyba od '97...

Nie chcąc wydawać za dużo pieniędzy zdecydowaliśmy się tylko na trzy atrakcje:



Rollercoaster - z podwójną pętlą był całkiem przyjemny. Szkoda tylko, że jak już wciągnięty na najwyższy punkt wagonik ruszył w dół to jazda skończyła się po minucie z haczykiem.








"Violent Wind" - ogromne wahadło, unoszące się naprawdę wysoko - krąg z siedzeniami wylatywał ponad punkt zaczepienia ramienia. A na dodatek ów krąg obracał się swobodnie wokół ramienia przez co jazda była jeszcze zabawniejsza.







"Fireball" - nie jestem pewien jak to opisać ale przypuszczam, że projektant pracował wcześniej dla NASA tworząc machiny testujące odporność pilotów na przeciążenia. Ponieważ działanie tego ustrojstwa wymyka się się opisowi pozostaje mi jedynie zaprezentować materiał wideo. Ivan zrezygnował z tej przejażdżki więc zatrudniłem go jako operatora.




Jakby komu było mało tu można je pobrać z Rapidshare'a.

Atrakcje lunaparku nie dostarczają co prawda takich emocji jak skok na bungee z 233 metrów, jednak są co najmniej równie zabawne. No i trwają do paru minut (wahadło), w przeciwieństwie do czterosekundowego spadku...


Ivan, Kostja...
...i ja.

3 komentarze:

pizzacanto pisze...

witam,

super blog! PS Czy mozesz sie ze mna skontaktowac na adres musc_fan@op.pl? Tez jade na cos takiego, wiec potrzebne mi sa informacje z pierwszej reki od osb, ktore juz tam sa na tym programie. Bede goroaco zobowiazany za nazwiaznie kontaktu.

Z powazaniem
Pawel

kuba pisze...

ubolewam, ze mnie ominely takie atrakcje. skoku bym pewnie nie zamienil ale... pozdro600, k

kuba pisze...

bylbym zapomnial - gratuluje setnego wpisu! mi nie starczylo konsekwencji i moj blog sie troche zakurzyl. czekam na nastepne 100 - zdazysz przed powrotem ? ;-)