Mieszkam w hotelu. Płacę za niego z własnej kieszeni, więc, rzecz jasna, wprowadziłem się do jednego z najtańszych pokojów. Jest łóżko, jest łazienka, jest miejsce. Nie ma okna, co trochę boli ale przynajmniej nie siedzę tam cały czas.
Spotkałem wielu stażystów WTC - głównie nowych ale nie tylko, są też znajomi z poprzedniego semestru. Między innymi Niemiec Peter Sommerfeld (patrz: sprawozdanie z Yangshuo) który teraz pracuje tutaj, pomagając w biurze WTC a oprócz tego uczy w weekendy. Wspominam o tym, bo wszystko wskazuje na to, że właśnie czymś takim będę się zajmował przez najbliższe parę miesięcy. W biurze WTC w Shenyang, 4 godziny pociągiem na północ od Pekinu. Alternatywą było uczenie w szkole w jakimś mieście w Guangdong o którym nigdy nie słyszałem, a że południowe Chiny już jako-tako poznałem...
Teraz pozostaje czekać aż tamtejsze biuro WTC da znać, że przygotowało mi mieszkanie i mogę się tam przeprowadzić. Do tego czasu będę w Zhongshan.
Nie, żebym narzekał. Jest fajnie. Ciągle ciepło, teraz zaczęło padać. Zawsze to jakaś odmiana - przez ostatnie pół roku deszcz widziałem tylko parę razy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
fajnie, ze wreszcie sie wyjasnilo. bedziesz mogl odwiedzac Ole i Janka w Pekinie - 4 godziny to przeciez tyle co nic (w chinskiej skali).
3maj sie!
dowiedzialem sie z wikipedii, ze Shenyang ma kilka miast partnerskich a wsrod nich Irkuck i Katowice ;-)
Wiem, też to wyczytałem... No nic, na razie muszę czekać. I wymyślić nową nazwę dla blogu...
Zhongshan?? Jak tu jeszcze mieszkasz to mozemy umowic sie na browara. Pozdrawiam
15800111729
Prześlij komentarz