sobota, 16 lutego 2008

Cuda z chińskich... kawiarni

Wczoraj był śliczny dzień - słoneczny i bardzo, bardzo ciepły. Nie wiem dokładnie jak bardzo kiedy autokar przejeżdżał koło jedynej znanej mi tablicy wyświetlającej temperaturę jakiś Chińczyk zasłonił okno ale i tak - było ciepło.
Pojechałem do Kantonu spotkać się z Magdą (...poznaną na planie serialu i spotkaną ponownie w Pekinie, patrz: poprzednie wpisy) i jej znajomą, studentką IV roku SGH która wpadła tu po drodze na wymianę studencką do Tajpej.
Spotkaliśmy się w okolicy stacji metra Ximenkou, one obejrzały już Świątynię Pięciu Nieśmiertelnych i meczet, poszliśmy jeszcze do Świątyni Sześciu Banyanów (i znowu - patrz: poprzednie wpisy) gdzie zrobiliśmy sobie zdjęcie z odwiedzającym świątynię mnichem.
Od prawej - Magda, mnich, jej znajoma i ja
Żeby nie było - on właśnie robił sobie zdjęcia z pagodą, my się tylko podłączyliśmy.

Potem przejechaliśmy na plac Haizhu, wpadliśmy pod katedrę Najświętszego Serca (...patrz poprzednie wpisy) gdzie akurat trwała msza - a że robiło się późno to był to nasz ostatni przystanek turystyczny. Wróciliśmy na plac Haizhu i tam zasugerowałem odwiedzenie kawiarni "La Flore". Odwiedziłem ją wcześniej z Kubą i Kiranem - nie zachwycała szczególnie ale innych w okolicy nie ma. Usiedliśmy więc, podano nam menu - dwa egzemplarze zafoliowanej kartki ze spisem kaw i potraw. Z jakiegoś powodu spaghetti umieszczono w kolumnie z ciastkami, zatytułowanej "sweetmeats". Już samo to było śmieszne. Ale potem wziąłem do ręki trzecie menu - kolorową ulotkę ze zdjęciami kaw, ciastek i kanapek - spojrzałem na okładkę... i myślałem, że uduszę się ze śmiechu.
Pani z okładki trzyma kubek. Na kubku - krzyżówka z wpisanymi w nią chińskimi znakami i słowem "sweet" a pod krzyżówką... zobaczcie sami ->

Zresztą, napis u góry strony też powinienem był zauważyć wcześniej.

A kiedy wychodziliśmy okazało się, że ten sam wzór, schemat, szablon - nie wiem co to jest ani jak Chińczycy na tę ulotkę natrafili - znajduje się jako tapeta na ścianie naprzeciwko wejścia. Na to też nie zwróciłem uwagi za pierwszym razem.
Koleżanka Magdy dzisiaj poleciała do Tajpej na wymianę studencką. Ja zaś dowiedziałem się, że mam opuścić mieszkanie do jutra bo nowi nauczyciele przyjeżdżają. Jutro.
Po skontaktowaniu się z Solaro, koordynatorem programu wyszło, że szkoły ciągle się zastanawiają których kandydatów przyjąć. Więc ciągle nie wiadomo, co się ze mną stanie, ciągle mam czekać. Poinformowałem go tylko, że w takim razie zostaję w mieszkaniu i będziemy się jakoś tłoczyć we trójkę. Powiedział: "jasne".
Ciekawe tylko, co na to uniwersytet bo to do niego przecież należy mieszkanie. No i co na to "nowi" z którymi będę się tłoczyć. Przynajmniej raźniej będzie (mi).

Tak czy inaczej, jutro zapowiada się na bardzo ciekawy dzień.

3 komentarze:

Sebastian pisze...

A to Niedzielny Klub Filozoficzny!:
http://www.proszynski.pl/Niedzielny_klub_filozoficzny-p-4140-.html
Ciekawe skad Chinole go wygrzebali ;-)

Powodzenia w szukaniu nowej szkoly!

Sebastian

Krzysiek pisze...

Adres został ucięty - pełny to:
http://www.proszynski.pl/Niedzielny_klub_filozoficzny-p-4140-.html

Ale dziękuję za to znalezisko - byłem ciekaw, czego to była reklama a tu wychodzi, że to okładka... I też zastanawiam się nad tym, jak trafiła do menu kantońskiej kawiarni.
O szkole wieści nie ma.

Krzysiek pisze...

I znowu został ucięty. Po "p" należy dokleić: -4140-.html