Z chińską koleją zapoznaję się na nowo na spokojnie, etapami. Pierwszy etap był bezbolesny – z Hangzhou do Suzhou, przez Szanghaj. Trzy godziny w pierwszej klasie – da się przeżyć (potem będzie gorzej; prawdopodobnie dużo gorzej).
Suzhou na pierwszy rzut oka wygląda tak, jak je zapamiętałem – wielki plac budowy. Większość zabudowy jest anonimowa i brzydka, czasami da się zauważyć jakiś bardziej malowniczy, zabytkowy budyneczek. Zazwyczaj brudny i zaniedbany. Zobaczymy, czy drugi rzut oka – jutro – odsłoni jakieś nowe strony miasta.
Skoro o malowniczych, zabytkowych budyneczkach mowa – nasz hostel mieści się w jednym z nich. Jest całkiem sympatyczny (ma darmowe wifi, co dodaje mu mnóstwo uroku), wspólne pomieszczenia są niemal przytulne, wypełnione zbiorem książek i filmów na dvd z których można korzystać podczas pobytu. Sypialnie za to są dość podstawowe – podłoga, sufit, cztery ściany, dwa piętrowe łóżka, trochę grzybów na ścianach. Da się wytrzymać.
Ponieważ podstawowe atrakcje Suzhou są mi znane, zostawiłem Jana, by sam je odwiedził, i wybrałem się do pobliskiego miasteczka Tongli. Przewodnik sugeruje, że Tongli znajduje się pod miastem, w rzeczywistości aby tam dojechać nie wyjeżdża się z miasta – w pewnym momencie zabudowa robi się tylko trochę mniej gęsta.
Tongli jest jednym z licznych w tym regionie miasteczek poprzecinanych kanałami. Założono je kilkaset lat temu (bodajże ok. 9 wieku n.e.), zdaje się, że rozwinęło się dzięki handlowi uprawianemu kanałami. Wstęp do ścisłego starego miasta jest płatny, ale sama okolica jest żywa – poza atrakcjami turystycznymi, w rodzaju zabytkowych pawilonów, rezydencji czy wciśniętych między budynki kieszonkowych ogrodów, urocze budynki wznoszące się nad kanałami są zamieszkane. Co z jednej strony sprawia, że są w widoczny sposób „zużyte”, a z drugiej – nadaje temu miejscu fajnej atmosfery. Co prawda wszystko jest tu nastawione na turystów, ale wystarczy zgubić się trochę z dala od głównych uliczek, by odnaleźć się w gąszczu wąskich alejek, gdzie nie znajdzie czatują żadni sprzedawcy.
Wspominałem, że wstęp do ścisłej starówki jest płatny – 100 yuanów, co na chińskie warunki jest dość wygórowaną ceną, ale bilet obejmuje ze dwadzieścia atrakcji rozrzuconych po starówce. Niestety zdołałem odwiedzić może cztery z nich. Dojazd z Hangzhou, szukanie hostelu i przejazd do Tongli zajęły dużo czasu i po prostu przyjechałem za późno. Z drugiej strony dwie godziny biegania wzdłuż kanałów mocno mnie zmęczyły, więc nawet gdybym przyjechał tu na cały dzień nie wiem, czy obejrzałbym dużo więcej.
Jutro zwiedzam razem z Janem, więc zostajemy w Suzhou.
___
Zdjęcia z Tongli! Mało, ale zawsze coś:
http://www.wupload.com/file/73459058/pakiet32_Tongli.rar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz