Jest to ważne z trzech powodów. Po pierwsze, Kuba jest profesjonalnym fotografem i jego zdjęcia są nieporównanie lepsze od moich. Po drugie, ponieważ bez przerwy słyszę cykanie bardzo głośnej migawki jego aparatu sam dużo rzadziej sięgam po swój i zdjęć robię mało. Po trzecie wreszcie - na jego zdjęciach pojawiam się o wiele częściej niż na swoich.
Zakładanie bloga zajęło dzisiaj pół dnia (przynajmniej bez ruszania się z mieszkania - sąsiadowi gratulujemy routera) dlatego na miasto wyszliśmy dopiero po drugiej. Najpierw przedstawiłem Kubę panu Yu, uniwersyteckiemu zarządcy zasobów ludzkich. Pogadaliśmy chwilę, na pytanie Kuby co może mu polecić do zobaczenia w Foshan wymienił świątynie, dwa parki a po chwili zastanowienia - Kanton, Pekin, Xi'an* i Syczuan.
Następnie pojechaliśmy zwiedzać - najpierw niewielki obiekt który nadal jest świątynią, potem Zu Miao - świątynię przodków - które kiedyś świątynią było a obecnie jest już tylko atrakcją turystyczną.
Jak widać na załączonych obrazkach - Kuba robił zdjęcia.
W międzyczasie zaś zaznajomił się z kolejnymi dwoma elementami kolorytu. Pierwszym są wyjątkowo namolni żebracy, którzy pod bramami świątyń czatują na ofiarodawców. Stukają miskami w ramię, ustawiają się za kolejką po bilety. Polują stadnie, otaczają, odcinają drogę ucieczki a kiedy ktoś się wymknie - ruszają w pogoń mimo (np) wyjątkowo rzucającej się w oczy kuli o którą wcześniej się opierali. Ale przynajmniej przez cały czas uprzejmie się uśmiechają.
Drugim elementem jest wszechobecne "helloooo", bodaj jedyne słowo po angielsku jakie znają wszyscy. W mniejszych miastach (a milionowe Foshan zalicza się do tych najmniejszych) cudzoziemiec rzadko kiedy jest w stanie przejść z punktu A do punktu B nie słysząc ani jednego "hello" na swój widok.
Najzabawniej było, kiedy spotkaliśmy grupkę dzieci z podstawówki - zaczęły nas witać a kiedy tylko Kuba zaczął robić zdjęcia - zaczęły uciekać. Został tylko jeden chłopak, ewidentnie najodważniejszy z całej paczki, bez zmrużenia oka gotów stawić czoła obiektywowi. Kuba pewnie prędzej czy później zamieści jego zdjęcie na swoim blogu.
Zachęcam do odwiedzenia go.
*- starożytna stolica Chin; to tam można zobaczyć terakotową armię
3 komentarze:
Po pierwsze - masz genialny pasek, też chcę taki :)
Po drugie - to twoje zdjęcie (w sensie zdjęcie ciebie) było podciągane na kompie? Trudno mi uwierzyć, że to tak naturalnie bez świateł robione.
Jeśli mówimy o pionowym zdjęciu to nie było w żaden sposób retuszowane - artysta obniżył tylko temperaturę barwową do 4600 Kelwinów gdyż albowiem zrobione przy zachodzącym słońcu zdjęcie było za ciepłe.
A jak chcesz taki pasek to przyjedź mnie odwiedzić to pójdziemy na bazar i coś się znajdzie.
Powyższe pisałem ja - Jarząbek. Tylko, że z kubowego Maca a że Kuba właśnie założył swój blog na blogspocie to - no właśnie.
Prześlij komentarz