Od mojego powrotu z Chin minęło już ponad pół roku. W październiku wznowiłem naukę chińskiego - w ramach lektoratu na Uniwersytecie Warszawskim i prywatnego kursu w szkole Nanjing Educational, w sumie sześć godzin zegarowych tygodniowo. Mało w porównaniu z piętnastoma godzinami z Tianjinu ale jak na polskie warunki to chyba i tak nieźle.
Możliwe, że w wakacje polecę na Tajwan na sześciotygodniowy kurs językowy. Póki co to nic pewnego. Gdyby do tego doszło bez wątpienia wznowię prowadzenie blogu. Póki co nieszczególnie mam o czym pisać...
*- kontroluję, czy blogspot jeszcze nie usunął mojego blogu ze swojego serwera :)
sobota, 7 lutego 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)